Mamo – chcesz karmić piersią? – jedz

O tym, że diety matki karmiącej nie ma mówi się już od dawna. Chociaż przyznaję, że przy pierwszym dziecku starałam się odżywiać „dietetycznie” i szczerze mówiąc wyszło mi to na dobre 😉

Co może jeść mama karmiąca?

No w zasadzie to prawie wszystko.

Na przykład jak przewieźli mnie już z porodówki, i to bez dziecka, gdzie do śniadania było jeszcze wiele godzin, a w torebce miałam tylko tabliczkę czekolady i migdały to wiadomo, że żeby z głodu nie paść ratowałam się tą czekoladą. Będę złośliwa i przyznam się, że zajadałam się milką oreo 😀

Drugi dzień po porodzie minął w sumie bez rewelacji. Mama przyniosła mi siatkę owoców. Tak więc zajadałam się bananami, jabłkami i mandarynkami. Miałam pewne obawy o te mandarynki, ale przecież nie wyrzucę, a przecież przez ostatnie dwa miesiące były stałym punktem mojej diety, więc dziecko do smaku przyzwyczajone.

Trzeciego dnia wracałam już do domu. Pominę milczeniem tą parówkę którą dostałam na śniadanie. W ogóle zastanawiam się co ludzie widzą w grzanej kiełbasie, bo mąż na obiad takową mi zaserwował. Żeby nie dobić moich kubków smakowych do końca okazało się, że mirinda która wspierała moją walkę ze zgagą nadal stoi na parapecie. Nieco odgazowana, ale dało się wypić.

Czwartego dnia ten sam mąż który zaserwował mi grzaną kiełbasę na obiad ugotował fasolkę. Nawet niezła była. Chociaż ostatnio mam wrażenie, że wszystko takie mało pikantne 😉 Kucharzowi problem zgłoszony, obiecał mocniej przyprawiać 😉

Żal mi było tych migdałów w torebce. Jedzenie z niej znikało a one nadal leżały, takie porzucone. Całkiem smaczne były. Bardzo lubię migdały, ale wczśniej jakoś skaku na nie nie miałam 😉

W między czasie wyskoczyłam też ze znajomą na chińszczyznę.

Wywołało to niewielką burzę. Ale przyjrzyjmy się co jest na takim talerzu. No przede wszystkim ryż! Gotowany! No przecież od zawsze pamiętam jak się mówiło, że matka karmiąca ma jeść ryż. I kurczak też był. Od dnia kiedy zdiagnozowano mi cukrzycę uznałam, że smażenie bez tłuszczu lub na bardzo niewielkiej ilości to nie smażenie i tego się trzymam już kilka lat. Więc zakładam, że kurczak był przygotowany w zdrowy sposób. Była również popularna marchewka. No bo kobieta karmiąca piersią musi jeść marchewkę. To niesamowite, ale były tam również inne warzywa – zarówno na ciepło w daniu, jak i na zimno w surówce. Taaaaaak, była też kapusta 😉

Mamo – chcesz karmić piersią? – jedz

Jedz zdrowo! Fasolka poza tym, że jest może ciężkostrawna jest też mimo wszystko zdrowa. Nie podaję siebie za wzór prawidłowego odżywiania. Bo zdarzają mi się różne grzechy. Jednak we wszystkim trzeba zachować umiar.

Kiedyś nawet chciała zacząć czytać składy na opakowaniach. Niestety wyszłabym wtedy ze sklepu bez niczego. Niby są półki ze zdrową żywnością, ale te ceny. Błagam – no nie stać mnie na to. Nigdy jakoś specjalnie mi się nie przelewało. Teraz wcale nie jest lepiej, a trzeba jeszcze wykarmić trójkę dzieci. Mogę ograniczyć do minimum niezdrową żywność. Wiecie frytki od wielkiego święta – chyba że domowe. Słodycze tylko pod moją kontrolą – no nienawidzę jak ktoś próbuje za mnie decydować ile słodyczy ma jeść moje dziecko. Dlatego bardzo mnie cieszy, kiedy w przedszkolu dzieci dostają na urodzinki słodycze i dzieci nie jedzą ich na sali tylko zabierają do szatni i dalej rodzic decyduje czy dziecko może zjeść teraz czy później. Taka swoboda decydowania sprawia że mam mniej oporów aby jednak moje dziecko jadło słodycze.

Ale odchodzę od tematu. Bardzo ważne aby mama jadła różnorodnie. Wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo niedoborów witamin i minerałów. Żywność w sklepach mamy jaką mamy, dzięki temu możemy ją długo przechowywać. Oczywiście idealnie byłoby jadać mięsko od uczciwego rolnika i warzywka z własnego ogródka. Ale to co jest w sklepach to nie trucizna. A z większością tego i tak kiedyś dziecko się zetknie. Jak nie na obiadku w przedszkolu, to wychodząc ze znajomymi na pizze. Więc może dobrze, że już od maleńkości dostaje wszystko w mleku matki. Poznaje nowe smaki. Łatwiej będzie mu później zaakceptować inne smaki niż mleko.

P.S. Lubię czosnek i jeszcze żadne z moich dzieci nie narzekało na smak mleka po zjedzeniu czosnku 🙂

 

Drogie mamy nie głodzimy się, tylko jemy normalnie, tak samo jak w ciąży czy przed ciążą. W niektórych sytuacjach zachowujemy umiar i nie żremy 2 kg truskawek na raz 😉

P.S2. Kiwi też było smaczne i pestki nie zatkały mi kanalików mlekowych.

(tworzę ten wpis 4 dzień bo moje dziecko coś nie toleruje matki przy komputerze)

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.