III Ogólnopolska Konferencja Noszenia Dzieci

Ogólnopolska Konferencja Noszenia Dzieci to jedno z wydarzeń na które czekam cały rok. Szczególnie dlatego, że jest związana z noszeniem dzieci w chustach i jako matce i doradcy noszenia jest mi bardzo bliska. No i sprawę ułatwia fakt, że odbywa się w Poznaniu czyli całkiem blisko.

III Ogólnopolska Konferencja Noszenia jest wydarzeniem całodziennym – bardzo intensywnym.

Zdecydowanie warto przyjechać już na sam początek rejestracji uczestników, ponieważ przebrnięcie przez korytarz zajmuje sporo czasu kiedy co chwilę spotyka się kogoś znajomego. Chustowy świat ma to do siebie, że ludzie się bardzo dobrze kojarzą – a zdjęcia profilowe na facebooku to już całkiem nie pozwalają być człowiekowi anonimowym 🙂

Po uroczystym rozpoczęciu i powitaniu wszystkich przez każdemu chyba znaną osobę jaką jest Magda Konieczka, przyszła pora na pierwszy wykład.

Na początek Justyna Kwiatkowska opowiedziała jak przerodzić pasję w biznes. najważniejsze chyba słowa dla mnie padły kiedy mówiła, że jak nam jest trudno brać pieniądze za naszą pracę i poświęcony czas to tak jakbyśmy okradały siebie i naszą rodzinę. Nikt chyba nie chce okradać swoich najbliższych. Tak więc wygląda na to, że najważniejsze to zmienić swoje nastawienie i poprzestawiać sobie kilka rzeczy w głowie.

Następnie Sylwia Misiak poprowadziła rozmowę o przekraczaniu barier z rodzicami którzy nie mają łatwego życia.

Ich rodzicielstwo związane jest z ciągłym przekraczaniem granic. To niesamowite jacy ci ludzie są pozytywnie nastawieni. To co dla nas jest problemem wydającym się nie do rozwiązania dla nich jest codziennością. Ja wiążę dziecko w chustę aby ułatwić sobie codzienność, dla nich od tego zależy czy w ogóle wyjdą z domu z dzieckiem.

Pamiętam jak pierwszych wiązań uczyłam się przy lustrze, żeby dokładnie widzieć co robię. Wyobrażacie sobie zawiązać chustę nie widząc co robicie. Nie po wielu próbach a od samego początku. To niesamowite jak osoba niewidoma może być w stanie nauczyć się wiązać dziecko w chustę.

Pamiętam jak pierwszy raz wiązałam chustę w autobusie na siedząco. Umęczyłam się wtedy niesamowicie. Dla osób poruszających się na wózku inwalidzkim jest to codzienność, już od pierwszego wiązania ćwiczą je na siedząco, z ograniczonym zakresem poruszania ramionami. Chyba każdy kto wiązał chustę wie jak poruszanie ramionami pomaga w dociąganiu.

A zawiązaliście kiedyś chustę mając do dyspozycji tylko jedną rękę? Ja nie. Nie wyobrażam sobie tego. A jednak są ludzie którzy sobie z tym radzą. Nie poddają się. Może weźmy przykład i też po pierwszym niepowodzeniu nie poddawajmy się.

Pora na przerwę

Jeść każdy musi. Pogadać trzeba. Przywitać się z tymi których się jeszcze nie widziało też 🙂 Ponoć wcale nie wyglądam jak wieloryb <3

Po przerwie Barbara Baranowska opowiedziała nam o kangurowaniu. O tym jaki wpływ ma kangurowanie na więź matki z dzieckiem. O tym jak bardzo istotna jest rola dotyku już od pierwszych chwil życia. O zastraszających statystykach. O tym, że nierzadko personel szpitala uważa to za fanaberie rodziców i utrudnia im kontakt skóra do skóry. No i przede wszystkim próbując zrozumieć czemu procedury szpitalne na to nie pozwalają – dlaczego nikt nie informuje rodziców o korzyściach z kangurowania już po wyjściu ze szpitala. Jest już wiele badań które mówią o tym jak kangurowanie nie ważna – pora aby coś się w końcu zmieniło – tylko kto ma to zmienić?

Następnie przyszła pora na dosyć luźny wykład prowadzony przez Kaje Kojder-Demską o historii noszenia, ale w sumie nie tylko. Poznałyśmy bądź przypomniałyśmy sobie o wielu przesądach i wierzeniach związanych z ciążą i porodem. Wiele z nich mimo, że wiemy, że to tylko zabobon jest bardzo mocno zakorzeniona w naszej kulturze i posiada bardzo dalekie korzenie. Zapoznaliśmy się też z galerią starych zdjęć na których widać jak dawniej noszono dzieci w Polsce. Niewiele to miało wspólnego z dzisiejszymi ergonomicznie zawiązanymi chustami, ale ludzie kombinowali jak mogli, żeby ułatwić sobie życie zanim przyszła era wózków. Bądźmy szczerzy wózki były kiedyś drogie, a drogi niedostosowane do poruszania się wózkami. Ciekawie było zobaczyć pierwszą odzież do noszenia dzieci 😉

Obiad. Bez obrazy, ale mój lokator już wcześniej dopominał się o jedzenie.

Ale obiad nie jest ważny tylko dlatego, że w końcu się najedliśmy. Wystawców było tak wiele, że aż żal, że nie można było u każdego czegoś kupić. Znaczy się nie żeby ktoś komuś zabraniał, nie było odgórnie narzuconych ograniczeń zakupowych. Raczej ograniczenia wiązały się z zasobnością portfela, co było bardzo bolesne ze względu na na prawdę okazyjne ceny.

Po uzupełnieniu węglowodanów przyszedł czas na wykłady obcojęzyczne. Tu pojawia się moja rozpacz, że nadal nie opanowałam angielskiego (matko, ja nawet podstaw nie znam za bardzo). Na szczęście organizator zadbał o osoby takie jak ja i cały wykład, tak samo też jak następny był tłumaczony.

Znacie chusty Didymos. Jeśli tak to może mówi wam coś nazwisko Tina Hoffmann? No kobieta jest nierozerwalnie związana z tą marką i opowiedziała nam o pracy z chustą w szpitalu. Z zazdrością słuchałyśmy o szpitalach w których korzystanie z chusty przez personel jest zupełnie naturalne już od wielu lat. Na potrzeby szpitala i rodziców kangurujących wcześniaki wymyślono specjalne koszulki. Całkowita prostota, a ułatwienie życia nieporównywalne. Przy kangurowaniu wcześniaków brano pod uwagę trochę inne kryteria niż te które znamy w pracy z chustą ze zdrowymi dziećmi. niektóre z nich były dla nas trochę kontrowersyjne, natomiast uzasadnienie takiego, a nie innego postępowania wydawało się logiczne.

Moim ulubionym zdjęciem było to na którym położna trzymała dziecko w chuście podczas gdy lekarz robił dziecku usg główki. Moje doświadczenia są takie, że dziecko zabiera się od matki w „mydelniczce” i wywozi do badania – nie wiem nawet czy ktoś przejmuje się tym czy dziecko płacze czy nie. Na zdjęciu natomiast dziecko otoczono troską, zadbano o jego komfort. Może badanie nie należy do nieprzyjemnych, ale sama nowa sytuacja jest dla noworodka stresująca i nieznana więc może warto zapewnić mu odrobinę komfortu?

Na sam koniec po przerwie kawowej przyszedł czas na najbardziej kontrowersyjny wykład prowadzony przez Norę de Stael dotyczący noszenia najmniejszych dzieci w nosidłach.

Nora oczywiście przypomniała nam trochę o budowie kręgosłupa i o odpowiedniej pozycji do noszenia dzieci. Mówiła o bliskości, o wzorcach jakie mamy, oraz o tym, że niektórzy rodzice chcą odciąć się od dzieci. Mają ich dosyć, ale dzieci nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dla takich rodziców rozwiązaniem okazuje się noszenie na plecach. Nie każdy odważy się nosić noworodka na plecach w chuście. Dlatego w odpowiedzi na potrzeby rodziców Nora dopasowuje odpowiednio nosidło. W ten sposób też rodzic ma wolne ręce dla starszego dziecka które domaga się jeszcze sporo uwagi.

Nora powiedziała o metodach wiązania chusty, które trochę różnią się znacząco od tych których nauczamy, często są też sprzeczne z fizjologią dziecka, jednak Nora szuka kompromisu pomiędzy potrzebami dziecka i rodzica. Nie zawsze zdrowe. Czasami to nawet nie bunt przeciwko zdrowemu noszeniu, a ograniczenia fizyczne rodziców. Niektórzy mają problem zawiązać węzeł na plecach, a co dopiero poprowadzić chustę pod pupą małego dziecka na plecach. W okresach gorszej sprawności sama też miałam problemy z wiązaniem.

Myślę, że wykład Nory sprawił, że u niektórych doradców coś zakiełkowało i zapewne spowoduje, że niektórzy zaczną szukać odpowiednich rozwiązań nosidłowych właśnie dla tych rodziców którzy boją się motania chusty.

Wróciłam do domu padając z nóg. Ciąża nie służy tak wielu godzinom spędzonym poza domem, mimo to bardzo cieszę się, że pojechałam.

Teraz pora zwolnić i zacząć przygotowywać się powoli do porodu 🙂

 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.